Napisał Pan artykuł o moim dziadku! – tymi słowami przywitała mnie pewnego dnia Pani Asia, wnuczka Edwarda Kummera Jr., któremu w listopadzie 2024 roku poświęciłem artykuł Ople, Chevrolety i platery – rodzinne interesy Kummerów. Niniejszy artykuł, dzięki bezcennej współpracy z rodzinną Edwarda Jr. i przekazaniu zdjęć z rodzinnego albumu, poszerza wiedzę o losach tej rodziny.
Obywatele Łodzi, obywatele świata
Przed wybuchem II wojny światowej Łódź była tyglem narodowościowym i kulturowym. Obok siebie mieszkali tutaj Polacy, Niemcy, Żydzi, Rosjanie, a także Francuzi, Anglicy, Jugosłowianinie, jak znany już moim Czytelnikom kierowca reprezentujący Łódzki Automobil-Klub w Rajdzie Monte Carlo – Emeryk Bellen, czy choćby Czechosłowacy, jak rodzina Kummerów. Zachowane do dziś dokumenty rodziny Kummerów są dziś bezcennym źródłem informacji o tym, jak wyglądała sytuacja obcokrajowców w Łodzi przed II wojną światową oraz podczas okupacji niemieckiej.

Witryna salonu samochodowego E. Kummer i spółka przy ul. Wigury 7 w Łodzi, ok. 1938 (źródło: archiwum prywatne rodziny E. Kummera)
Uzasadniać nie trzeba
Od początku lat 30. XIX wieku, aż do września 1939 roku, Kummerowie przynajmniej kilkukrotnie starali się o przyznanie im polskiego obywatelstwa. Sprawy ich obywatelstwa ciągnęły się latami, a placówki dyplomatyczne Czechosłowacji i II Rzeczpospolitej jedynie przerzucały się kolejnymi nic niewnoszącymi pismami. Za każdym razem cała rodzina otrzymywała taką samą odpowiedzieć – obywatelstwa nie przyznajemy. Co wpływało na taką decyzję urzędników, skoro Kummerowie przynajmniej od dwóch pokoleń mieszkali w Łodzi, mówili po polsku, myśleli po polsku i przede wszystkim czuli się Polakami? Tego się nie dowiemy, bo urzędnicy nie uzasadniali swoich decyzji. Z dużą dozą pewności możemy przypuszczać, że zaognione stosunki dyplomatyczne pomiędzy II Rzeczpospolitą a Czechosłowacją i trwający spór o Zaolzie nie były bez znaczenia w tym przypadku. Duża polityka odbijało się na zwykłych mieszkańcach, którzy byli prześladowani zarówno przez jedną, jak i drugą stronę sporu.

Jedna z kilku odmów przyznania obywatelstwa polskiego Edwardowi Kummerowi Jr. (źródło: archiwum prywatne rodziny E. Kummera)
Łódź w czasie okupacji
Niemiecki plan początkowo zakładał, że Łódź znajdzie się granicach Generalnego Gubernatorstwa. Joseph Goebbels w listopadzie 1939 roku zanotował w swoim pamiętniku o Łodzi – mogliśmy tak dobrze wykorzystać to miasto jako wysypisko odpadów. Stało się jednak inaczej i 9 listopada 1939 roku Łódź została oficjalnie włączona do Kraju Warty (niem. Wartheland), a nie zgodnie z pierwotnym planem do Generalnego Gubernatorstwa. 11 kwietnia 1940 roku, na rozkaz Adolfa Hitlera, Łódź przemianowano na Litzmannstadt, na cześć pruskiego generała Karla Litzmanna – bohatera bitwy łódzkiej z czasów I wojny światowej. Dotychczasowy herb Łodzi, złotą łódkę na czerwonym tle, zastąpiono podwójną złotą swastyką na granatowym tle.

Tablica ustawiona w 1940 r. na Deutschlandplatz (pl. Wolności), na tablicy widnieje napis – Z rozkazu Führera to miasto nazywa się Litzmannstadt (źródło: wikimedia)
Ciemne lata
W mieście zapanował niemiecki terror, którego celem była germanizacja Łodzi. Polaków wypędzano z mieszkań, a Żydów zamykano w getcie. Do opróżnionych mieszkań wprowadzano Niemców. Do końca wojny z Łodzi wysiedlono ok. 444 000 Polaków. Na porządku dziennym były łapanki i egzekucje przeprowadzane wprost na ulicach. Rekwirowano majątki. Wprowadzono godzinę policyjną. W instytucjach państwowych zakazano mówienia po polsku. Restauracje, kawiarnie, zakłady kąpielowe, a nawet parki w większości stały się niedostępne dla Polaków. Procesowi germanizacji sprzyjała przedwojenna struktura społeczna Łodzi i właśnie to w głównej mierze przesądziło o zmianie niemieckich planów w stosunku do tego miasta. Przyjmuje się, że przed wrześniem 1939 roku ok. 10% ówczesnych mieszkańców Łodzi stanowili Niemcy, tacy jak choćby jeden z założycieli Łódzkiego Automobil – Klubu Edmund Tesche. Pod koniec okupacji Niemcy stanowili aż 30% mieszkańców Łodzi. Taka okupacyjna rzeczywistość zastała w Łodzi Kummerów.

Przejazd kolumny samochodowej Adolfa Hitlera ulicami Łodzi w drodze na front we wrześniu 1939 r. Samochody z żołnierzami ochrony Adolfa Hitlera wjeżdżają z ul. Nowomiejska na pl. Wolności. Reprodukcja zdjęcia drukowanego w niemieckiej publikacji propagandowej “Der grosse deutsche Feldzug gegen Polen” (źródło: IPN Łódź)
Małe rodzinne miasteczko
Dla lepszego zrozumienia sytuacji Kummerów musimy się cofnąć w czasie. Senior rodu, Robert Kummer, a więc ojciec trzech braci – Edwarda Sr., Adolfa i Edmunda, a tym samym dziadek Edwarda Jr., urodził się w Wernstadt w 1893 roku. Obecnie Wernstadt to Verneřice, które znajdują się w granicach Republiki Czeskiej. Geograficznie Verneřice są częścią ziem sudeckich, które po I wojnie światowej zostały przymusowo włączone do Czechosłowacji. Z uwagi na to, że w dużej mierze tereny te zamieszkiwali tzw. Niemcy sudeccy, sprawa tych ziem od zakończenia I wojny światowej była kwestią zaognionej sytuacji politycznej pomiędzy Rzeszą Niemiecką a Czechosłowacją. W konsekwencji 1 października 1938 roku, na mocy postanowień układu monachijskiego, ta część sudetczyzny została przyłączona do Rzeszy jako Kraju Sudetów (niem. Sudetenland).
Żony nie mają łatwo
O ile możemy przyjąć, że układ monachijski w jakiś sposób uregulował sytuację Niemców sudeckich na terenach spornych, o tyle znacznie ciężej odpowiedzieć na pytanie – co z Czechosłowakami pozostającymi w czasie tych wszystkich zmian poza granicami Kraju Sudetów? Z pomocą przyjadą nam dokumenty i notatki pozostawione przez rodzinę Kummerów. Jak już wspominałem, członkowie rodziny przez dwa pokolenia rodzili się w Polsce i zupełnie nie byli związani ze swoimi rodzinnymi stronami. To też motywowało ich do tego, aby uregulować kwestię swojego obywatelstwa i stać się pełnoprawnymi obywatelami II RP. Co więcej, żona Edmunda Leokadia, która była Polką, wychodząc za mąż za Czechosłowaka, utraciła swoje polskie obywatelstwa i z urzędu uzyskała obywatelstwo męża. W takiej sytuacji Kummerów zastała w Łodzi wojna.
Posłuszny jak Hácha
Jak wspomniała w swoich dokumentach Leokadia Kummer, po układzie monachijskim, czyli pod koniec 1938 roku, obywatele Czechosłowaccy z terenów przyłączonych do Rzeszy Niemieckiej zostali wezwani do lokalnych ambasad. Konsul Czechosłowacji w Warszawie poinformował Kummerów, że posłuszny niemieckim rozkazom prezydent Emil Hácha i podległe mu placówki dyplomatyczne mają stosować zasadę – niemieccy mieszkańcy ziem sudeckich otrzymują z urzędu obywatelstwo niemieckie, a ci czechosłowaccy mogą sobie wybrać. Prawdopodobnie wszyscy Kummerowie wybrali obywatelstwa czechosłowackie, wciąż łudząc się, że jest to sposób na przyspieszy przyznanie im wyczekiwanego obywatelstwa polskiego. Sytuacja się jednak zmieniła wraz z wybuchem II wojny światowej. Kummerowie, jak i inni mieszkańcy Łodzi, zostali wezwani do okupacyjnych urzędów, aby zadeklarować swoją przynależność narodową. W urzędzie, zgodnie z prawdą, wylegitymowali się paszportami czechosłowackimi. Niemieccy funkcjonariusze uznali, że skoro rodzina wywodzi się z terenów Sudetenlandu to z urzędu są oni Niemcami. Taki obrót spraw umożliwił Kummerom prowadzenie ich przedwojennych działalności przez niemalże cały okres okupacji niemieckiej.
Bez taryfy ulgowej
Kummerom z urzędu wydano niemieckie dowody osobiste, jednak to w żaden sposób nie wpłynęła na ich propolskość. Bez taryfy ulgowej rodzina musiała się mierzyć z represjami. Jednym z przykładów niech będzie to, że pewnego dnia mieszkanie Leokadii i Edmunda zostało całkowicie splądrowane przez Gestapo. Dlaczego? Uznano, że przedmioty znajdujące się w ich domu to próba nielegalnego ukrycia majątku wysiedlonych z Łodzi Polaków, a ten podlega konfiskacie. Niemieckie służby musiały mieć świetnych informatorów, bo Edmund, który przez blisko 25 lat pracował w łódzkich zakładach braci Stolarow jako główny księgowy, w czasie okupacji faktycznie pomagał polskim robotnikom. Po wojnie ci odwdzięczyli się kilkunastoma podpisami pod listem wstawienniczym do władz PRL z prośbą o zwolnienie Kummera z obozu pracy. Trafił tam na czas ustalania czy w trakcie wojny był niemieckim kolaborantem.

Obróbka bloku silnika Opla Kapitana w warsztacie przy ul. Wigury 7 (źródło: archiwum prywatne rodziny E. Kummera)
Żółty Opel
Jak już wspominałem Edward Kummer Jr. zarządzał salonem i serwisem samochodowym przy ul. Wigury 7 w Łodzi. Przed wojną była to jedna z najlepiej rozwiniętych firm motoryzacyjnych w Łodzi. Salon oferował samochody koncernu GM, a więc Ople, Chevrolety i Buicki. Od 1936 roku, czyli od momentu gdy umowę licencyjną na montowanie samochodów GM otrzymały warszawskie zakłady Lilpop, Rau i Loewenstein, Kummer został wyłącznym przedstawicielem LRL na województwo łódzkie.
Mniej więcej w tym samym czasie Edward zaczął posługiwać się imienia Eduard, które miało brzmieć bardziej międzynarodowo i pomóc w prowadzeniu biznesu. Na zdjęciach z rodzinnego albumu pozuje między innymi z Chevroletem Confederate z 1932 roku, ogromnym Buickiem Century (ok. 1937), a także z licznymi motocyklami, które wprost kochał. Co ciekawe, skrzynia podróżna dedykowana Chevroletowi wciąż jest w posiadaniu rodziny.

Edward Kummer Jr. (pierwszy od lewej), w tle Chevrolet Confederate z 1932 roku (źródło: archiwum prywatne rodziny E. Kummera)
Bez wątpienia Kummerowie są tym przykładem biznesmenów, którzy interesy zręcznie łączą z autentyczną pasją. W rodzinnej Łodzi Edward Jr. pozostał do ok. 1947 roku. Wtedy to wyprowadził się do Warszawy w ślad za swoją żoną, rodowitą warszawianką, którą paradoksalnie poznał w Łodzi jeszcze przed wojną. Zofia pracowała w kancelarii notarialnej, z której usług korzystał Edward. Po przeprowadzce do Warszawy, przy Placu Grzybowskim, Kummer otworzył nowy biznes – galwanizernię. Później w Michałowicach uruchomił zakład produkujący długopisy. W życiu prywatnym i zawodowym lekkości nadawał mu jego słuch absolutny. Edward Jr. nie tylko bez trudu odtwarzał na pianinie każdą melodię, która wpadła mu w ucho, ale miał ogromną łatwość w uczeniu się języków. Mówił po polsku, czesku, niemiecku, rosyjsku, a nawet jidysz. Ten ostatni sprawił, że jego biznesowy losy skrzyżowały się z bratem Artura Rubinsteina – łódzkiego kompozytora i pianisty. Finalnie interes jednak nie wypalił. Kummer do końca życia pozostał wierny marce, z którą był od zawsze związany – jego ostatnim samochodem był żółty Opel Rekord z 1970 roku.

Edward Kummer Jr. (pierwszy od lewej) z żoną Zofią i nieznanym mężczyzną przy Buicku Century, ok. 1937 (źródło: archiwum prywatne rodziny E. Kummera)
Obywatelu, przecież my wiemy lepiej
Procesy przeciwko Kummerom ciągnęły się latami. Przez blisko 15 lat od zakończenia II wojny światowej PRL-owskie sądy we współpracy z Urzędem Bezpieczeństwa usilnie próbowały udowodnić Kummerom współpracę z Niemcami. Szukano długo i wnikliwie, a jak już kiedyś udowadniałem przy sprawie Edmunda Tesche, PRL-owska władza skutecznie wyciągała brudy z przeszłości. Z Kummerami jednak się nie udało.

Dawne witryny salonu E. Kummer i spółka przy ul. Wigury 7 w Łodzi, lata 90. (źródło: archiwum prywatne rodziny E. Kummera)
O losach rodziny, a może nawet o życiu lub śmierci jej członków, zdecydowała proza życia. Niemiecko brzmiące nazwisko, przodkowie z korzeniami w ziemi sudeckiej, opieszałość urzędów II Rzeczpospolitej, które przez dziesięć lat zwlekały z przyznaniem rodzinie obywatelstwa. Do tego niezdrowe stosunki polskiej i czechosłowackiej dyplomacji, które rozgrywały swoje sprawy kosztem zwykłych ludzi. Nieruchomość Edwarda Kummera Jr. przy ul. Wigury 7, gdzie niegdyś znajdował się salon i warsztat samochodowy, została przejęta przez komunistyczną władzę i rodzinie nigdy nie udało się jej odzyskać. Po ponad trzydziestu latach od wysłania pierwszego wniosku Kummerowie otrzymali upragnione obywatelstwo od władz PRL. Ich procesy sądowe trwały aż do końca lat 60. i nie wykazały żadnych uchybień wobec rodaków – Polaków.

Dawne witryny salonu E. Kummer i spółka przy ul. Wigury 7 w Łodzi, lata 90. (źródło: archiwum prywatne rodziny E. Kummera)
Specjalne podziękowania dla Pani Asi oraz całej rodziny Edwarda Kummera Jr. za ogromne zaangażowanie w sprawę i chęć uratowania kolejnej łódzkiej historii!
Jeśli podobał Ci się ten artykuł, to zachęcam żebyś rozważył postawienie mi symbolicznej kawy. To bardzo proste i nie wymaga rejestracji. Kłaniam się i bardzo dziękuję za Twoje wsparcie!
Autor tekstu: Sławomir Poros Jr.