
Hunt Party – 1 urodziny tejsted!
imprezyPierwszy rok za nami! Myślę, że to dobry moment na małe podsumowanie, chociaż niewiele to pewnie zmienia w naszej dotychczasowej działalności. Przez pierwszy rok zrobiliśmy bardzo dużo. Przede wszystkim udało nam się stworzyć zespół, który wzajemnie napędza się do działania i doskonale się uzupełnia. Wypracowaliśmy schemat pracy i systematykę, dorobiliśmy się też własnych hejterów, którzy umacniają nas w przekonaniu, że robimy wszystko we właściwym kierunku. W ciągu minionego roku były momenty trudniejsze i łatwiejsze, ale na swojej drodze spotkaliśmy wielu wspaniałych ludzi, którzy podali nam pomocną dłoń.
Plan na świętowanie pierwszych urodzin był prosty – dwa dni dobrej zabawy w towarzystwie znajomych i motoryzacji. Na motyw przewodni imprezy wybraliśmy legendę F1 – Jamesa Hunta. Dlaczego? Powód jest bardzo prosty – autentyczność. Wyścigi w F1 bezpowrotnie skończyły się, gdy ligę opuścili tacy zawodnicy, jak Hunt, Lauda, czy Senna. Wraz z nimi zakończyła się nie tylko epoka prawdziwych wyścigów, ale też epoka bycia prawdziwym w życiu codziennym. Dziś bardzo wielu z nas jest po prostu ciotowatymi kłamczuszkami. Boimy się mówić to, o czym myślimy usprawiedliwiając się wyimaginowaną poprawnością polityczną. Mówimy to, co inni chcą usłyszeć, żeby osiągać własne korzyści, zapominając o swoim zdaniu, a co za tym idzie – boimy się samodzielnie myśleć, a później płaczemy nad grobami zabitych
“w imię religii pokoju”. Stajemy sie nijacy, a przede wszystkim sami się gubimy.
Właśnie dlatego Hunt. Tak, był kobieciarzem. Tak, lubił duże ilości alkoholu. Tak, był nieobliczalnym ryzykantem, który miał tylko jeden cel – dojechać do mety przed innymi. Porzucił rodzinny majątek i biznes po to, żeby zostać legendą F1. Ściganie się było jego sensem życia, a zostanie mistrzem świata najważniejszym celem, dla którego był w stanie poświęcić wszystko. Zapytany kiedyś przez dziennikarza, czy jest playboyem odpowiedział: jestem tylko sobą. Lubił kobiety, więc o tym po prostu mówił. Każdemu prosto z mostu cedził to,
co myślał, szczególnie kiedy po skończonej karierze został komentatorem F1 w BBC i na wizji, bez ogródek wytykał każdemu.
Do historii przeszedł jego wywiad, w którym zapytany o to, czemu jest tak szybki odparł – „Duże jaja.” Jeździł na limicie, to kochał i tak też żył. Jedni go kochali, bo był sobą, innych drażnił jego ostentacyjny i bezczelny styl życia – ale taki był i już. Doprowadziło go to do tego, że zmarł na zawał serca w wieku 45 lat, parę godzin po tym jak się oświadczył, ale z pewnością przeżył życie tak jak mu się podobało.
W testamencie zapisał… “Nie płaczcie. Zróbcie huczną imprezę.”
I właśnie to był James Hunt. Kochany i znienawidzony, ale prawdziwy i Jakiś. Pamiętajcie o swoim zdaniu, o tym, co w życiu kochacie i realizujcie swoje cele!
Obchody Hunt Party zaczęliśmy w sobotę od spotu na parkingu Sukcesji i przejazdu przez ulicę Piotrkowską.
Zrobiliśmy trochę hałasu, głównie dzięki Piotrkowi z promomoto.pl, który swoją E30 M3 DTM zaorał łódzki bruk i, o dziwo, obyło się bez problemów z władzami.
Cały przejazd nie odbyłby się, gdyby nie pomoc naszych przyjaciół z Mobilny Olej. Uwieńczeniem dnia była impreza w GLOW Club, która była prawdziwą petardą. Dziękujemy wszystkim, którzy wpadli zbić piątkę!
Drugi dzień to niedzielny spot w restauracji Gronowalski. Było to pierwsze i chyba najgrubsze spotkanie topowych aut w Łodzi. Celem całego niedzielnego dnia było danie możliwości naszym gościom obcowania z tą najciekawszą i najbardziej pasjonującą motoryzacją.
Staraliśmy się tak dobrać auta, żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Duże podziękowania dla federacji LFN – Ladies Fight Night za udostępnienie swoich demo carów na nasz pokaz, w tym wyjątkowej Corvetty C7 Forgiato. Ukłony w stronę Lu-Parts, które pomogło nam przy transporcie aut z siedziby LFN.
Nie zabrakło również reprezentacji z łódzkich salonów samochodowych. Auto – Studio podstawiło AMG GTS w bardzo ciekawej konfiguracji.
BMW Tłokiński zaprezentowało symbol nadchodzących zmian w motoryzacji, czyli hybrydowe BMW i8. I właśnie to jest wspaniałe, że topowe łódzkie salony włączyły się w nasze święto i nie tylko podstawiły świetne auta, ale przedstawiciele marek przez cały czas imprezy pozostawali do dyspozycji gości.
Nasz spot uzupełniły nie tylko osoby prywatne, ale także wspaniali goście z Łodzi i spoza miasta. Szczególne podziękowania dla Route666, firmy która wspiera nas od bardzo dawna. Wspaniale prezentowało się także Porsche do Car Wash Spa i jedna z najbardziej szalonych par jakie znam Diana & Tomek, czyli Diablica team.
Cały spot uzupełniony był przejazdami – każdy z gości mógł wziąć udział w loterii i wylosować przejazd jednym z aut. Podczas konkursu ujął nas jeden z gości – Tobiasz. Tobi jechał 4 godziny autobusem tylko po to, żeby wziąć udział w naszej imprezie, porobić fotki i pooglądać auta. Niestety nie mógł wziąć udziału w naszym losowaniu, bo jak się okazało jego autobus powrotny startował w momencie rozpoczęcia zabawy, ale myślę, że „substytut” nagrody w pełni go zadowolił. Właśnie dzięki takim ludziom mamy mega Power do działania! Dzięki Tobi!
Wisienką na torcie było Lamborghini Diablo. Było to jedno z aut, które mieliśmy przyjemność gościć już w tejsted. Jest to jeden z tych samochodów, który wzbudza prawdziwy strach i jest w tym uczuciu coś pociągającego, pięknego i autentycznego.
Dostawa Lambo była nieco opóźniona przez naszą wizytę w SNB Łódź, gdzie przygotowywaliśmy kilka szczegółów… Jak niektórzy się domyślili napis na Lambo „Trzymaj się Qunik #fakCancer” nie znalazł się na nim przez przypadek i ma swoje przesłanie.
Na naszą wystawę nie mógł dotrzeć mój bliski kolega – Łukasz, który walczy z pierdolonym pasożytem zwanym nowotworem. Tym małym akcentem chcieliśmy, żeby Łukasz był z nami tego dnia, co więcej, chcieliśmy też zwrócić uwagę na problem badań mężczyzn. O ile kampanie promujące badania u kobiet są wręcz modne, o facetach się trochę zapomina. Jednym słowem, Panowie – badajcie swoje jaja i nie tylko! Wczesna diagnoza może uratować Wam życie. Pamiętajcie o tym, zgłębiajcie wiedzę i bądźcie świadomi. To nic Was nie kosztuje, a może uratować Wam dupska!
Wracając do podsumowań, myślę, że nie ma co się tutaj więcej rozpisywać. To, co udało nam się osiągnąć i zrobić każdy może sam sprawdzić. Cały czas intensywnie pracujemy, doskonalimy się i chcemy się rozwijać, ale dużo ciężej byłoby nam przeć do przodu jak buldożer, gdyby nie ludzie, którzy nas wspierają, jak choćby firma Auto Capital.
A teraz czas wracać do roboty!
Dzięki, że byliście z nami i do zobaczenia na kolejnych urodzinach!