Marian Hemar, Tadeusz Dołęga – Mostowicz, Zdzisław Kleszczyński, trzech pisarzy, których łączyły wspólne pasje – koniak, kobiety i samochody.
Pisarze w jednym rajdzie połączeni
Najbarwniejszym odnotowanym spotkaniem trzech bohaterów tego artykułu z pewnością był VII Międzynarodowy Rajd Polski, który odbył się w czerwcu 1928 roku. Wtedy to oprócz 28 załóg, do rywalizacji na trasie liczącej 3000 km, dołączyli delegaci prasowi. Tym samym na jednym wydarzeniu sportowym pojawili się nie tyle dziennikarze, a literackie gwiazdy II RP, których zadaniem było przeżywanie, obserwowanie, notowanie i dostarczanie codziennych aktualności z rajdowych poczynań. Byli to między innymi Kleszczyński (Kurjer Warszawski), Hemar (Epoka), Kołłupajło (ABC), Harasimowicz (Express), Lassota (Głos Prawdy), Królikowski (Centrosport), Gaszewski (Polska Zbrojna) oraz Dołęga – Mostowicz (Rzeczpospolita). Znakomity polski automobilista Witold Rychter w swojej książce Moje dwa i cztery kółka wspomina – Rajd był nadzwyczajnie mocno obsadzony przez sprawozdawców prasowych. W tym samym akapicie wytknął Kleszczyńskiemu, którego nazwał wielkim mistrzem felietonu, że ten napisał relację z pierwszego etapu rajdu… siedząc u Bliklego na Nowym Świecie w Warszawie przy małej czarnej[i]. Rychter miał się poznać po tym, że przeczytał w Kurierze Warszawskim, iż do mety pierwszego etapu dojechał autobus, który w ogóle nie wystartował z Warszawy. To jednak nie zmienia faktu, że Rychter Kleszczyńskiego cenił. Podobnie zresztą jak i Hemara, którego nazwał wielkim, choć ten był raczej niskiego wzrostu. Tadeusza Dołęgę – Mostowicza natomiast ochrzcił przydomkiem znany pisarz[ii], choć ten swoje najlepsze wydawnicze lata miał dopiero przed sobą. Na obecność pisarzy podczas Rajdu Polski w 1928 roku uwagę zwróciła również Halina Regulska, wspominając o tym w swojej relacji w książce Samochodem przez Dwudziestolecie.
Panowie, to czyja ta Benzynowa Eskapada?
Jak już wspomniałem, zadaniem każdego z pisarzy było tworzenie barwnych sprawozdań. Tadeusz Dołęga – Mostowicz, pod pseudonimem C. hr. Zan (Chrzan), swoje wspomnienia dla Rzeczpospolitej zatytułował Benzynowa Eskapada! Ciekawostką jest, że identyczny tytuł nosiła wydana w 1928 roku książka Zdzisława Kleszczyńskiego. Kleszczyński opisywał w niej swoją wyprawę dookoła II RP z okazji 10-lecia odzyskania niepodległości za kierownicą Austro – Daimlera. Okładkę do książki zaprojektował wybitny polski plakacista Tadeusz Gronowski. Otwarta pozostaje jedna kwestia – kto wymyślił benzynową eskapadę? Jedno jest pewne, na rajdzie panowie bawili się doskonale w swoim towarzystwie. Jak wynika z relacji Mostowicza, co pokrywa się z enuncjacjami pozostałych towarzyszy, oprócz przeżycia na trasie rajdu, dziennikarze mieli jeszcze jedno bardzo ważne zadanie. Każdego wieczoru, po męczącym dniu spędzonym w samochodzie, z kieliszkiem w pełni zasłużonego koniaku musieli zabawiać piękne panie zgromadzone na uzdrowiskowych dancingach, w których zaplanowane były rajdowe checkpointy.
Tadeuszu, jeździsz za szybko!
Mostowicz nie tylko pisał o rajdach, ale i sam jeździł! Jak odnotował to Jarosław Górski w swojej książce Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, autor Kariery Nikodema Dyzmy uwielbiał samochody i prowadził je wręcz wariacko. Za kierownicą nie stronił od popisów, a już w szczególności, gdy towarzyszyły mu pasażerki. Celowo doprowadzał do sytuacji niebezpiecznych, gdy pędząc w kierunku jakiejś przeszkody, wymijał ją w ostatniej chwili lub sprawdzał czy producent auta zadbał o wystarczająco skuteczne hamulce. W ten sposób uwodził kobiety, których tętno było odpowiednio przyspieszone rajdowymi emocjami. Sam Mostowicz nie pozostawiał złudzeń, że uważa się za dobrego kierowcę. Gdy chwalono jego twórczość, on z kokieterią odpowiadał, że tak naprawdę dobrze w życiu robi dwie rzeczy – prowadzi samochód i gra w brydża.[iii] Od momentu wydania w 1932 roku książkowej wersji Kariery Nikodema Dyzmy stał się naprawdę zamożnym i rozpoznawalnym dżentelmenem. A to zobowiązywało! Dlatego też w 1935 roku pisarz wynajął wystawny sześciopokojowy apartament w Pałacu Rembielińskiego znajdujący się przy najbardziej reprezentacyjnej ulicy w Warszawie, czyli Alejach Ujazdowskich.[iv] Sukces finansowy to również moment, w którym Mostowicz kupił swój pierwszy poważny samochód, choć prawdopodobnie nie był to jeszcze słynny Buick.
Buick trwalszy niż pomnik
Na Buicka przyszła pora nieco później. Jak miał mawiać Tadeusz Dołęga – Mostowicz – „wolę Buicka od pomnika!” Czy faktycznie są to słowa pisarza, czy też jedna z wielu miejskich legend – nieważne! Faktem jest, że latem 1936 roku Mostowicz zakupił czarnego Buicka model 41 w wersji sedan. Auto było wyposażone w ośmiocylindrowy silnik o mocy 93 koni mechanicznych. Samochód kosztował go 24 000 zł, co na ówczesne standardy było bardzo pokaźną sumą. Wystarczy wspomnieć, że średnie roczne wynagrodzenie robotnika pod koniec II RP wynosiło ok. 1400 zł. Mostowicza irytowało to, że ten sam model w Anglii kosztował o połowę taniej, a w USA aż jedną trzecią polskiej ceny.[vi] Samochodem zjeździł całą Polskę i w zależności od sytuacji, albo towarzyszył mu szofer Jan, pełniący w jego apartamencie również funkcję lokaja, albo też sam pisarz zasiadał za kierownicą.
Od Tuwima do Citroena
Nie mniej zapalonym automobilistą był Marian Hemar, który był członkiem Krakowskiego Klubu Automobilowego. Przyjaciołom z klubu zadedykował nawet opublikowany w Tygodniku Ilustrowanym felieton Centaur 100 konny. Z Kleszczyńskim spotykał się nie tylko przy okazji rajdów, ale wspólnie często pełnili funkcję przedstawiciela świata artystycznego w jury konkursów piękności samochodów. Hemar zdecydowanie od statycznych pokazów wolał te dynamiczne. W 1928 roku wystartował Citroenem w Rally Paper, czyli tzw. pogoni za lisem. Zajął 10. miejsce. Z francuską marką pisarz był powiązany również marketingowo, jak na ówczesną gwiazdę przystało. Twórcy kabaretu komików Banda, czyli Fryderyk Jarosy, Julian Tuwim i Marian Hemar użyczyli swoich nazwisk w jednej z reklam Citroena, którą opublikowano w programie gwiazdkowym tegoż kabaretu. [vii] Innym atrybutem znanego pisarza były głośne nagłówki w prasie. A tych Hemarowi nie szczędzono. Pewnego dnia w warszawskiej prasie opisano jego spór prawny z Janem Kiepurą, któremu pisarz zarzucał, że bez jego zgody dokonał przeróbek w napisanej przez niego wcześniej piosence.[viii] Innym razem to Hemar miał być oskarżonym.[ix] W 1934 roku wraz ze swoją żoną Marią Modzelewską, która zostawiła swojego ówczesnego męża dla niego, zostali pozwani przez przedstawiciela Citroena. Para miała zapłacić za auto wekslami, które zostały następnie zaprotestowane i to doprowadziło do sporu. Finalnie sprawa została załatwiona polubownie.
Ach ta Łódź!
Innym razem, w maju 1928 roku, Marian Hemar odwiedził Łódź. Celem wizyty był odbywający się Wyścig Płaski zorganizowany przez Łódzki Automobil-Klub. Hemar przygotował satyryczną relację z tego wydarzenia pt. Z Pamiętnika Wyścigowca.[x] Felieton ukazał się w czasopiśmie Teatr i Życie Wytworne, którego redaktorem naczelnym był wspomniany już wcześniej Ignacy Kołłupajło. W przewrotny, charakterystyczny dla siebie, sposób Hemar opisał zmagania czołówki polskich automobilistów na trasie wyścigu. Wspomina między innymi o potentacie branży papierniczej Stanisławie Szwarcsteinie, czy doktorze prawa Bronisławie Frühlingu. Na wyścigu w Łodzi pojawiła się również aktorka Mira Zimińska w swoim kabriolecie. Jak przystało na bacznego obserwatora, uwadze pisarza nie umknął nawet bufet znajdujący się przy trasie wyścigu, w którym serwowano wódkę! Sam Hemar wziął udział w imprezie jako pasażer kremowego Bugatti. Za kierownicą limuzyny zasiadał Tadeusz Winicki, o którym Kleszczyński pisał, że był kierowcą utalentowanym, acz nazbyt śmiałym. Również w Bugatti, w czerwcu 1929 roku, Hemar zajął 7. miejsce w Rajdzie Krajoznawczym Małopolskiego Klubu Automobilowego o Puchar Lwowskiego Kurjera Porannego[xi]. Zmagania sportowe zwieńczył wieczorny bankiet w Hotelu Grand.
Kleszczyński, moje dzieło otwarte
Zdzisławowi Kleszczyńskiemu, wielkiemu piewcy auta i kobiety, poświęciłem osobny obszerny artykuł. O technice jazdy Kleszczyńskiego nie wiemy aż tyle ile o wyczynach Dołęgi – Mostowicza, ale za to wiemy, że ponad wszystko cenił sobie Austro – Daimlery. Jednego nawet posiadał. Ciekawostką jest, że bardzo interesował się rozwojem CWS-ów. Regularnie pojawiał się na prezentacjach prasowych i być może upatrywał w nich szansę na polską wersję ulubionych limuzyn. Z Międzynarodowego Rajdu Polski w 1928 roku Kleszczyński również przygotował swoją relację dla gazety codziennej, ale podobnie jak i Hemar, prawdziwie barwny opis zamieścił w lipcowym (1928) wydaniu miesięczniku Auto. Co więcej, po rajdzie Kleszczyński wygłosił przemówienie w salonach Automobilklubu Polskiego, w którym jak to miał w zwyczaju, wyraził swoją nadzieję, że sport motorowy w Polsce będzie stawał się coraz bardziej popularny, a zmagania człowieka i maszyny jeszcze bardziej pasjonujące. Kleszczyński już 100 lat temu doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że motorsport będzie napędzał ludzi i popychał rozwój technologiczny.
Jeśli podobał Ci się ten artykuł, to zachęcam żebyś rozważył postawienie mi symbolicznej kawy. To bardzo proste i nie wymaga rejestracji. Kłaniam się i bardzo dziękuję za Twoje wsparcie!
Źródła:
[i] W. Rychter, Moje dwa i cztery kółka, s. 234
[ii] W. Rychter, Moje dwa i cztery kółka, s. 238
[iii] J. Górski, Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, s. 171
[iv] J. Górski, Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, s. 240
[v] J. Górski, Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, s. 165
[vi] J. Górski, Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, s. 244
[vii] …a Banda się śmieje! Program gwiazdkowy Kabaretu Komików, 1931, s. 32
[viii] Kiepura oskarżony, Express Mazowiecki nr 152 / 1933, s. 8
[ix] Spór o auto, ABC nr 130 / 1934 r., s. 4
[x] M. Hemar, Z Pamiętnika Wyścigowca, Teatr i Życie Wytworne, 7/1928, s. 28-29
[xi] Protokół z posiedzenia gremium komisarzy sportowych Rajdu Krajoznawczego Małopolskiego Klubu Automobilowego, Auto nr 7/1929, s. 67